Rok temu, przed świętami Bożego Narodzenia po raz pierwszy usiadłam i polukrowałam pierniki. Było to pierwsze zmierzenie się z lukrowaniem artystycznym. Nie oszukujmy się... było tak sobie, bez żadnego szału. W tym roku znowu było kolejne lukrowanie! Moim skromnym zdaniem wyszło super! Jest o wiele, wiele lepiej niż w zeszłym roku. A przez cały rok nic nie lukrowałam. Jedyna różnica względem roku 2018 to jest to, że zastanowiłam się jakie chcę zrobić pierniczki. Kolejnym etapem było wymyślenie jak dany rodzaj piernika ma być polukrowany. A i jeszcze ważną rzeczą jest zastanowić się w jakiej kolejności lukrować te wszystkie pierniki. Takie małe rzeczy, a jak ułatwiają cały proces pracy. Może w przyszłym roku uda się więcej razy usiąść do lukrowania. Dzięki czemu będzie można ćwiczyć i poprawić swoje arcydzieła! Ale i tak jestem bardzo zadowolona z tego małego progresu :)